Profilaktyka, Świadomy pacjent

Dlaczego warto mierzyć stężenie kwasu moczowego?

19 LISTOPADA 2021


Wysokie stężenie kwasu moczowego, czyli hiperurykemia, sprzyja wystąpieniu zawału serca i udaru mózgu. Stąd w ostatnich latach stężenie kwasu moczowego zostało zaliczone do czynników ryzyka sercowo- naczyniowego. Odpowiednim stylem życia możemy zmniejszyć to ryzyko, ale bardzo często potrzebne są do tego leki.

Jaki jest związek hiperurykemii, czyli podwyższonego stężenia kwasu moczowego, z chorobami sercowo-naczyniowymi?

Przede wszystkim chciałbym rozszyfrować to trudne sformułowanie „choroby sercowo-naczyniowe”. Choroby sercowo-naczyniowe to przede wszystkim zawał serca, udar mózgu i niewydolność serca. Mamy kilka głównych czynników ryzyka rozwoju tych chorób. Należą do nich: wysokość ciśnienia tętniczego, stężenie cholesterolu LDL, czyli tzw. złego cholesterolu, i stężenie glukozy. Na nie mamy wpływ, czyli możemy je modyfikować. Są też niemodyfikowalne czynniki ryzyka, jak wiek, płeć czy choroby sercowo-naczyniowe w rodzinie. Istnieje też wiele innych czynników, które dodatkowo modyfikują ryzyko sercowo-naczyniowe. Jednym z nich jest stężenie kwasu moczowego. Stwierdzono, że jeżeli to stężenie jest zbyt wysokie, częściej może dochodzić do zawału serca i udaru mózgu. Stąd w ostatnich latach stężenie kwasu moczowego zostało zaliczone do wspomnianych czynników ryzyka sercowo-naczyniowego.

Ocena stężenia kwasu moczowego znalazła się w panelu badań profilaktycznych, które powinien wykonać każdy 40-latek w Polsce. Można wykonać to badanie bez skierowania, do tego bezpłatnie do końca tego roku. Dlaczego to badanie jest takie ważne właśnie w tej grupie osób?

Złota maksyma brzmi: lepiej zapobiegać, niż leczyć. I w związku z tym ten panel obejmuje wiele markerów ryzyka zawału serca czy udaru mózgu, które należy ocenić, żeby zainterweniować wcześniej, zanim dojdzie do rozwoju chorób takich jak zawał serca, udar mózgu czy niewydolność serca. Wszyscy boimy się tych chorób, bo są one główną przyczyną zgonów w Polsce – prawie połowa z nich wynika właśnie z chorób sercowo-naczyniowych.

Poza skontrolowaniem głównych czynników ryzyka panel obejmuje też inne, jak właśnie stężenie kwasu moczowego. Te „inne” pozwalają doprecyzować ryzyko sercowo-naczyniowe i ocenić dokładniej, czy u chorego, u którego pomimo umiarkowanego stężenia np. cholesterolu LDL albo nieznacznego podwyższenia ciśnienia tętniczego ryzyko nie jest dodatkowo zwiększone np. przez wysokie stężenie kwasu moczowego. A więc ważne jest, żeby spojrzeć całościowo.

Dobrze, że w tym panelu profilaktycznym znalazło się oznaczenie stężenia kwasu moczowego. Już kilka lat temu Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego umieściło stężenie kwasu moczowego wśród badań obowiązkowych do wykonania u chorych ze świeżo wykrytym nadciśnieniem tętniczym.

Czy powinniśmy czekać do 40. roku życia z oceną stężenia kwasu moczowego? Co jest wskazaniem do takiego badania u młodszych osób?

Myślę, że te 40 lat stało się taką cezurą przyjętą w jakiś arbitralny sposób. Może wpływ na to miał kultowy serial „Czterdziestolatek”. I te 40 lat stało się granicą wieku, po przekroczeniu której przestajemy być młodzi. Problem polega na tym, że dla wielu czynników ryzyka ta granica jest niższa od 40 lat. Dlatego trzeba w porę zidentyfikować osoby, które wymagają wcześniejszej oceny czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. Jednym z takich elementów jest wywiad rodzinny. Jeżeli u kogoś wśród najbliższej rodziny występowały wcześnie zawał serca, udar mózgu – wcześnie to znaczy przed 55. rokiem życia u mężczyzny i przed 65. u kobiety – należy zdecydowanie wcześniej niż przed ukończeniem 40 lat ocenić czynniki ryzyka, w tym stężenie kwasu moczowego.

Czy są jakieś objawy hiperurykemii?

Po pierwsze mamy dnę moczanową, czyli objawy wynikające z gromadzenia się kwasu moczowego w pewnych częściach naszego organizmu, co powoduje bolesne, zaczerwienione miejsca wokół stawów. Dna moczanowa wynika najczęściej z wysokiego stężenia kwasu moczowego. Ale często wysokie stężenie kwasu moczowego nie daje żadnych objawów, jednak przyczynia się do szybszego rozwoju chorób na podłożu miażdżycy czy też do progresji niewydolności nerek. Podobnie jest z wysokim ciśnieniem krwi czy stężeniem cholesterolu LDL – też przebiegają bezobjawowo. Pierwszym skutkiem tych czynników ryzyka, które wymieniłem, może być po prostu zawał serca.

Od jakich wartości kwasu moczowego rozpoczyna się hiperurykemia?

Można oczywiście to zdefiniować, ale w przypadku wszystkich czynników ryzyka, także hiperurykemii, zależność między nimi a zawałem serca czy udarem mózgu jest liniowa. Nie ma tak, że do jakiś wartości można mieć stężenie kwasu moczowego czy innego czynnika ryzy ka i nie wpływa to na ryzyko sercowo-naczyniowe. Im bardziej rośnie ciśnienie tętnicze, stężenie cholesterolu, kwasu moczowego, glukozy, tym bardziej rośnie ryzyko zawału serca, udaru mózgu. Wiemy, że stężenie kwasu moczowego wyższe niż 5-6 mg/dl wiąże się z wyższym ryzykiem zgonu, zawału serca, udaru mózgu. Musimy tak postępować, żeby mieć jak najniższą wartość czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. Sami musimy dbać o czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego i tak żyć, aby stężenie cholesterolu, wysokość ciśnienia tętniczego, stężenie glukozy czy kwasu moczowego były na jak najniższym poziomie. Obowiązuje zasada: im niżej tym lepiej.

Styl życia jest najważniejszy. Oczywiście zestaw genów, który odziedziczyliśmy po przodkach, warunkuje wysokość czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, a więc ciśnienia tętniczego, stężenia cholesterolu czy kwasu moczowego. My naszym stylem życia modyfikujemy ten poziom uwarunkowany genetycznie, czyli albo go zwiększamy, albo zmniejszamy.

W odniesieniu do kwasu moczowego najczęściej mamy takie skojarzenie, że wysokie jego stężenie jest spowodowane dużą ilością mięsa w diecie. Oczywiście tak, ale są jeszcze dwa aspekty. Pokarmy zawierające fruktozę również przyczyniają się do zwiększenia stężenia kwasu moczowego, ale najbardziej piwo. Piwo jest tym typem alkoholu, który w największym stopniu wpływa na zwiększenie stężenia kwasu moczowego. A w Polsce, niestety, piwa pije się bardzo dużo. 

Czy leczenie hiperurykemii powinno trwać do końca życia, tak jak np. nadciśnienia tętniczego, hipercholesterolemii, nawet jeśli parametry się poprawią?

Tak jak powiedziałem, należy pamiętać, że mamy genetycznie uwarunkowaną wysokość czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. Stylem życia jesteśmy w stanie je zmniejszyć, ale w dużej części przypadków to nie wystarcza. Dlatego musimy przyjmować leki i leczyć się przewlekle. To dotyczy tak samo stężenia kwasu moczowego jak i cholesterolu LDL, stężenia glukozy, ciśnienia tętniczego. W trakcie leczenia musimy też systematycznie kontrolować czynniki ryzyka, żeby sprawdzić, czy doszło do obniżenia ich wartości. Najczęściej w wyniku zastosowanych leków tak się dzieje i to jest znak, że powinniśmy je nadal przyjmować, bo to dzięki nim mamy niski poziom czynników ryzyka. Jeśli się okazuje, że czynniki ryzyka nie do końca są kontrolowane, zapewne dawka leku jest niewystarczająca. Wtedy nie tylko musimy kontynuować terapię, ale też zwiększyć jej intensywność. Z tych powodów kontrola w trakcie leczenia jest tak ważna.

 

                     Czytaj także                     

                     Nasze historie                     


[pvc_stats postid="" increase="1" show_views_today="0"]

POWIĄZANE ARTYKUŁY

Pin It on Pinterest