Kiedy słyszysz 'to nowotwór złośliwy’ to jakby ktoś odbezpieczał wagonik, rusza rollercoaster. I trzeba się mocno trzymać, żeby nie wypaść na pierwszym zakręcie. To chwila, która wszystko zmienia. Nikt nie jest na to gotowy. Kiedy dowiedziałam się, ze mam raka piersi nie wiedziałam o nim dużo więcej niż to, ze się na niego umiera. Tak pokazują w filmach.
W ciągu dnia, w pracy trzymałam się w ryzach, wracałam do pustego mieszkania i płakałam. Strasznie się bałam, ja już widziałam swój koniec. A nie spełniłam jeszcze swoich marzeń o rodzinie, o domu z dziećmi i psem. Tylu rzeczy nie zrobiłam, tylu słów nie wypowiedziałam. Tak bardzo biegłam w dotychczasowym życiu za rzeczami, które jak się okazuje- wcale nie są dla mnie ważne. Są kwestie, których nie da się kupić ani sprzedać, a żyjemy tak jakby się dało.
Miałam w tym wszystkim niesamowicie dużo szczęścia. Guzek wykryłam sobie sama, przez przypadek, kiedy smarowałam się balsamem. Nawet przez głowę mi nie przeszło, że jest coś nie tak. Miałam 29 lat, a rak przecież dotyczy starszych ludzi- myślałam. Następnego dnia przez przypadek zobaczyłam, że zwolniła się wizyta u ginekologa obok mojego biura- poszłam. Machina ruszyła. Skierowanie na USG- w sumie niejednoznaczny obraz, skierowanie na mammografie- czysto. Onkolog powiedział: 'zróbmy jednak tę biopsję’. No i jednak wyszło to, czego nikt nie zakładał, na co nie wskazywały wcześniejsze badania.
Jak wspominam sobie te chwile, to widzę wiszenie na telefonie w próbach dodzwonienia się do jednostek medycznych, wieczne czekanie i frustracja, bo nie mogłam nic zrobić, nad niczym nie miałam kontroli. Chciałam to wszystko jak najszybciej załatwić, a mogłam tylko czekać. W końcu trafiłam na wspaniałych ludzi i lekarzy, kiedy musiałam odpuścić los mną trochę pokierował. Najpierw operacja- pomimo tego, że zalecana była operacja oszczędzająca zdecydowałam się na mastektomie z rekonstrukcją, jak się później okazało- było słuszną decyzją. Po badaniu histopatologicznym nie było jednoznacznej decyzji co do dalszych etapów, wątpliwości mogło rozwiać tylko nierefundowane badanie. Otworzyłam swoją zbiórkę przez Fundacje Rak’n’Roll, dzięki niesamowitym ludziom, dzięki moim przyjaciołom i znajomym w 3h uzbierała się wymagana kwota. To badanie pomogło lekarzom zdecydować, że chemia jest mi jednak potrzebna.
Próbowałam zabezpieczyć płodność, zdecydowałam się na zamrożenie komórek- niestety zabieg się nie udał- wtedy ta wiadomość mnie zdruzgotała. To miał być mój backup, plan B jakby się okazało, że nie mogę mieć dzieci po zakończeniu leczenia. Dziś mam nadzieję i wierzę w to, że jednak wszystko wróci do normy i moje marzenia kiedyś staną się rzeczywistością. Wreszcie chemia- walka o włosy z tym cholernie zimnym czepkiem 🙂 Niestety posypały się już po pierwszej- strasznie to przeżyłam, patrząc w lustro nie poznawałam siebie, unikałam tego. Straciłam cząstkę siebie. Czas chemii był dla mnie trochę stanem hibernacji, odliczania od chemii do chemii. Później radioterapia codziennie przez miesiąc. Przez najbliższe kilka lat hormonoterapia.
Dzięki temu, że w porę zareagowałam, dość szybko wróciłam na tory normalnego życia, wróciłam do pracy. Pomimo tego, że było dużo ciężkich momentów, to była to dla mnie duża życiowa lekcja. W przyspieszonym trybie. Dużo zyskałam, totalnie zmieniło mi się myślenie. W końcu zaczynam potrafić stawiać siebie na pierwszym miejscu, a nie na szarym końcu. Czasem łapie się i myślę 'hmm, kiedyś bym tak nie robiła’ 🙂 To racja z tym co mówią, że po raku żyje się inaczej- żyje się lepiej, dużo więcej się widzi i docenia, mniej oczekuje 🙂 Kiedyś patrząc w lustro widziałam tylko rzeczy jakie trzeba ukryć/ zamaskować. Dziś patrzę w lustro i powtarzam sobie 'dzięki stara za wszystko, co razem przeszliśmy’.
Bardzo chciałabym też odczarować to, jakie w społeczeństwie funkcjonują skojarzenia i obrazy na myśl o raku. Rak to nie wyrok. Na początku mojej choroby szukałam takich historii, potrzebowałam tego, dlatego cieszę się, że dziś ja mogę zostawić coś od siebie.
Fotografie i tekst powstały w ramach kampanii #pomacajsie (fot. MOOI Studio Anna Szołucha/Gosia Lakowska).
POPRZEDNI
NASTĘPNY
POWIĄZANE ARTYKUŁY